Wczoraj byłam z rodzinką w
odwiedzinach u siostry w Koszalinie, na odchodne dostaliśmy do domu duuużo jabłek (1 jabłonka a jabłek multum),
które trzeba przerobić, może nie wszystkie, ale większą ich część. Co tu z nimi
zrobić? Na pierwszy ogień poszły ćwiartki jabłuszek do sokownika, co zaowocowało
sokiem jabłkowym, naturalny bez dodatku
cukru i innych takich ;) soczek pycha! Może
dlatego z prawie 2 litrów zostało już nieco ponad 0,5l ;). Pozostałością po
soku została pulpa jabłkowa z której prawdopodobnie powstanie jabłecznik… ale w
sumie nie o tym tu miałam dzisiaj pisać.
Jabłka, jabłka i jeszcze raz
jabłka… i tu przypomniało mi się, że u znajomej na blogu był przepis na chutney
z jabłek… szybko sprawdziłam czy aby na pewno tam jest i jak go znalazłam od
razu pomyślałam, żeby go zrobić… i tak oto dzisiaj w mojej kuchni powstaje
chutney, bo pisząc tą notkę biegam co chwila przemieszać patelnię, żeby za
bardzo mi nie przywarło.
Przepis zaczerpnęłam stąd: nutmegandvanila
Co potrzebujemy?
- 5 dojrzałych winnych jabłek
- 1 czerwona cebula
- 150ml octu jabłkowego
- 100g cukru, może być biały może być brązowy, ja podobnie do Kamili od której mam przepis użyłam pół na pół cukru białego i brązowego
- Pół łyżeczki soli
- 1 łyżeczka papryki w proszku
- 1 łyżeczka kolendry w proszku
- Szczypta kardamonu, cynamonu i gałki muszkatołowej
- 50 g rodzynek lub daktyli, ja użyłam rodzynek, gdyż akurat one znajdowały się w naszej kuchennej szafce ;)
- Kilka goździków, w sumie nie wiem ile to powinno być kilka, więc ja dałam 6 ;)
Co robimy najpierw?
Wszystkie składniki umieszczamy w
głębokiej patelni, bądź garnku jak komu wygodniej.. doprowadzamy do wrzenia i
mieszając rozpuszczamy cukier, następnie zmniejszamy ogień na jak najmniejszy
przykrywamy wszystko pokrywką i dusimy, dusimy, dusimy, co jakiś czas mieszając
by sos nie przywarł do patelni i tak przez mniej więcej 1,5 h J Później zostaje nam
tylko jeszcze gorący sos przelać do słoików, szczelnie zamknąć i zostawić na
jakieś 2 miesiące do przegryzienia i ot cały przepis.
Pewnie za 2 miesiące dam znać jak smakowało, bo nie ukrywam, próbując podczas robienia zapowiada
się ciekawy smak…
Marta
Uwielbiam chutney'e.
OdpowiedzUsuńTwój musi być pyszny.
Pięknie sfotografowany.
Pozdrowienia!
ten chutney był pierwszym jaki robiłam, może kiedyś zrobię jeszcze jakiś... ;))
Usuńświetny przepis, ja już troszkę chutney'ów narobiłam, ale z tego przepsiu chyba też skorzystam
OdpowiedzUsuńkorzystaj korzystaj.. :))
Usuńpiękne zdjęcia i super przepis:)
OdpowiedzUsuń