Tak na pierwszy ogień poszły polędwiczki z kurczaka, brokuł i marchewka. Tak na szybko, żeby zobaczyć jak działa maszyna ;)) Powiem, że nigdy nie przepadałam za gotowanym mięsem itp, ale chyba zagości w moim menu. Dzisiaj wersja minimalistyczna, więcej w niej warzyw niż kurczaka, ale obiad zaliczony.
Co potrzebujemy?
Porcja dla 1 osoby
- 2 marchewki
- 4 różyczki brokuła
- szczypta ziół prowansalskich
- 3 polędwiczki z kurczaka
- 1 woreczek ryżu
- 2 łyżki śmietany 12%
- 2 łyżki jogurtu naturalnego
- 2 małe ząbki czosnku
- szczypta soli
- 2 łyżeczki soku z cytryny
- 1 łyżeczka przyprawy do kurczaka
- 4 łyżeczki wody
- 1 łyżeczka sosu sojowego
Co robimy?
Polędwiczki marynujemy, zostawiamy na ok. 30 minut, żeby mięsko "przeszło" smakiem, marchewki obieramy i kroimy w paski, różyczki brokuła opłukujemy wodą. Gdy mamy już wszystko gotowe wrzucamy składniki do parowaru (brokuła posypałam szczyptą soli i ziołami prowansalskimi) i ustawiamy odpowiednią ilość czasu, w moim przypadku było to 20 minut, dalej wszystko robi się samo i na końcu informuje nas, że już skończyło ;)
Sos to nic prostszego do zrobienia, jogurt łączymy ze śmietaną dodajemy posiekane lub wyciśnięte ząbki czosnku dodajemy szczyptę soli do smaku i razem mieszamy. To wszystko.
Ryż ugotowałam osobno w garnku, 1 woreczek to za dużo, ale wykorzysta się go potem ;)
Na koniec zostaje tylko wszystko wyłożyć na talerz.
No i pierwsze koty za płoty ze spotkaniem z parowarem.
Smacznego!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz